czwartek, 27 czerwca 2013

Więc... Zaczynam :P - PROLOG

To mój drugi blog, ale pierwszy skasowałam, bo w sumie nic tam nie pisałam. Więc zaczęłam pisać książkę :) Jest całkiem niezła, przynajmniej tak uważa moja siostra, a ona zawsze mnie chwali :P No cóż. Sami zdecydujcie ;]

Prolog...
Los Angeles, Lotnisko (nie chciało mi się szukać jakie, to po prostu jest lotnisko :P)

Wschody słońca są piękne. Delikatne promienie wyłaniają się zza widnokręgu i przynoszą ukojenie w walce z przeciwnościami losu. Niestety, w przypadku Big Time Rush przynosiły one jedynie tęsknotę. Nie mogli w to uwierzyć. Jeszcze niedawno grali koncerty, nagrywali płyty i uciekali przed tłumem rozentuzjazmowanych fanek mogących zabić za jedno przelotne spojrzenie. A teraz to wszystko po prostu zniknie?
- To niemożliwe - powiedział po chwili ciszy Carlos - To niemożliwe, że to już koniec...
Panowie spojrzeli na siebie smutno. Przed wyjściem na lotnisko obiecali sobie, że nie będą płakać z uwagi na paparazzich czyhających na jakiś łzawy materiał do następnego wydania magazynu. Teraz nic to już nie znaczyło. Przyjaciele rzucili się sobie w objęcia z oczami pełnymi łez. Wrócili myślami do dnia, kiedy żegnali się ze swoimi znajomymi z planu. Ostatni raz zostali skrzyczani przez serialowego Gusttavo, ostatni raz serialowa Kelly pomogła wybrnąć im z nieprzemyślanych sytuacji. Musieli także pożegnać serialowego Pociąga, wielkiego człowieka z jeszcze większym sercem. Kendall i serialowy Jett ostatni raz uścisnęli sobie dłonie. Musieli też pożegnać serialowego Bittersa, Buddę Boba, Fabio, Marcosa Del Pose i innych "mieszkańców" Palm Woods. Najtrudniej było opuścić serialową mamę i siostrę Kendalla - Jennifer i Katie oraz najbliższe dziewczyny - Jo, Lucy i Camille. Cała ta "zabawa w aktorstwo" jak to lubił mówić Logan bardzo zapadła im w pamięć i wiedzieli, że chociaż było i będzie jeszcze wiele ról, role hokeistów z Minnesoty na zawsze będą mieć miejsce w ich sercach.
- Dobra, koniec tych wspomnień - odezwał się nagle James - Załatwmy to szybko, spieszę się na samolot.
Próbował mówić to obojętnym głosem, jednak przyjaciele wyczuli, że jest mu bardzo ciężko.
- Nigdy Was nie zapomnę, chłopaki - powiedział Carlos drżącym głosem - Ja też muszę się zbierać, Alexa czeka na mnie w samochodzie.
- Kiedy następnym razem się spotkamy? Tyle nowych ról, imprez, wywiadów... Ja już za wami tęsknię! - wyznał załamany Kendall.
- Oj, dobra, nie rozpaczajcie tak! - Logan w końcu się odezwał - chcecie kojarzyć Big Time Rush ze smutkiem i tęsknotą? Nie wiem jak dla Was, ale dla mnie świat się jeszcze nie kończy. Przecież przeżyliśmy razem tyle cudownych momentów. Mieliśmy nie tylko gorsze, ale i lepsze dni i dobrze byłoby, gdybyśmy zapamiętali tylko te piękne, niezapomniane.
Panowie zastanowili się nad słowami Logana. Ta przemowa naprawdę dała im do myślenia. Nadal jednak pozostawali smutni.
- To co? Cześć? - Kendall przerwał milczenie grupy.
- Cześć... - odpowiedzieli po kolei.
I rozeszli się w cztery strony świata nie wiedząc, że ich przygoda dopiero się zaczęła...



Wiem, zakończenie takie sobie, ale nawet nieźle mi wyszło :) Proszę o komentarze czy mam pisać dalej :)
Teraz piszę referat dla koleżanki, która poprosiła mnie dzisiaj, żebym pomogła jej polubić BTR czyli:

  • Mam podać jej trzy najlepsze piosenki BTR (podałam te z teledyskami: Elevate, Like Nobody's Around i 24/7) 
  • Napisać jej na jutro, "dlaczego ma polubić BTR" (dla mnie to bardziej "co lubisz w BTR" i o tym jej piszę :P)

3 komentarze:

  1. Smutno mi się zrobiło jak to czytałam i jestem ciekawa co będzie dalej

    OdpowiedzUsuń
  2. super prolog pisz szybko następne bo nie mogę się doczekać

    OdpowiedzUsuń
  3. Prolog smutny, ale genialny :D
    Zaciekawiłaś mnie nim, więc czekam już na pierwszy rozdział.
    Zapraszam też do siebie.

    http://all-over-again-btr.blogspot.com

    Pisz szybko <3

    OdpowiedzUsuń