wtorek, 19 listopada 2013

Jednak nie piątek :P, Rozdział 8

Bardzo przepraszam, ale po tej długiej przerwie mam nadzieję, że rozdział się spodoba ;)) zresztą zaczęłam pisać nową książkę (nie o Big Time Rush) i jako, że jest nowa, dużo w niej piszę. Ale nie będę Was już zanudzać, zapraszam na rozdział :D

Rozdział 8
- Hej kotku - Halston pocałowała chłopaka w usta. - Przepraszam, że tak późno, sam wiesz jak jest. Na planie strasznie dużo się dzieje. Dzisiaj na przykład reżyser przyniósł takiego małego, czarnego kocurka. Nawet nie wiesz jaki on słodki. Reżyser powiedział, że znalazł go przy wejściu i może go komuś oddać. Ja nawet o tym nie pomyślałam, bo Fax nie ucieszyłby się z nowego kumpla.
"Jestem FOX!" pies zawarczał, ale Halston nie zwróciła na niego uwagi. Dalej kontynuowała.
- Ale kiedy Zac zobaczył moją smutną minę, od razu go wziął, chociaż ma już trzy koty.
- Zac go wziął? Ciekawe...
- O co chodzi?
- Dlaczego wracałaś jego samochodem? - spytał z wyrzutem chłopak. - Przecież mogłaś zadzwonić, przyjechałbym.
- Było już bardzo późno, myślałam, że śpisz. Zresztą Zac to prawdziwy gentelmen*. Sam zaproponował mi podwiezienie.
- Co ty go tak chwalisz, co?
- James... Ty jesteś zazdrosny? Hahaha, to urocze, ale Zac i ja jesteśmy tylko przyjaciółmi z planu.
- No jasne! Najpierw kot, teraz samochód. Przecież to pewne, że chce cię poderwać!
- Nie wydaje mi się, Zac jest przemiły, skromny i przystojny.
- I co jeszcze?! Może lepiej byłoby ci z nim niż ze mną!
- Masz całkowitą rację!
Jamesa zamurowało. Dopiero teraz dotarł do niego sens wypowiedzianych przed chwilą słów.
- Hal, ja... - przerwał zauważywszy, że jego dziewczyny już nie było.

Dzwonił do niej z tysiąc razy, ale nie odbierała. Fox, szczęśliwy, że "zła kociara" już poszła, ułożył się wygodniej na kolanach "swojego kochanego pana, który kocha go na pewno bardziej niż jakąś "złą kociarę"" i smacznie spał.
A James myślał. Na początku przypomniały mu się wszystkie magiczne chwile spędzone z blondynką. Przeglądał nawet zdjęcia. Prawie rozpłakał się, gdy zobaczył zdjęcie, na którym pierwszy raz się pocałowali. Wydarzyło się to w Wesołym Miasteczku. Za nimi stała grupka turystów czekająca w kolejce do diabelskiego młyna. Wszyscy stali tyłem, tylko jedna osoba wpatrywała się w nich, a dokładniej w Halston. Wtedy Jamesa oświeciło. Przejrzał jeszcze raz wszystkie zdjęcia, bardzo dokładnie. Nie mylił się. Na każdym zdjęciu w dalszym planie stała ta sama postać.
- Nie wierzę... - szepnął.

* - nie mam bladego pojęcia jak to się pisze xD

Mam nadzieję, że się podobało :)) Jak będę miała czas to zrobię listę proponowanych blogów, dzisiaj nie za bardzo mam ;)) Rozdziały będę umieszczać..... nie wiem kiedy, ale będę :D

xoxo, June :]

piątek, 1 listopada 2013

Rozdział 7 :]

Do Marta Gadomska - Dziękuję, że spodobał ci się mój blog :) Poprzedni post zmienię, bo masz całkowitą rację ;D I jeszcze raz Wielkie Dzięki :)) Co do telewizora, to mogę to napisać, bo uśmiałam się jak to czytałam i nadal się śmieję :D

Rozdział 7 <czyli kolej na Logana>
- Dlaczego prawdziwe życie zawsze musi być takie trudne? Serialowy Logan już dawno byłby chłopakiem Erin. Pewnie stało by się to w trakcie jakiejś niesamowitej i śmiesznej historii z romantyczną końcówką... A ja zawsze muszę się martwić, co jeśli to, co jeśli tamto...
Dzwonek telefonu wyrwał Logana z ponurych rozmyślań. Zerknął na wyświetlacz. "Carlos? Dlaczego tak późno dzwoni?"
- Tak?
- Jak dobrze, że odebrałeś. Proszę, moglibyśmy się spotkać?
- Jasne, ale teraz? Jest już ciemno.
- Tak, podjadę pod Twój dom.
- Nie, czekaj, jestem niedaleko, zaraz do Ciebie wpadnę.
- Dzięki!
- Nie ma sprawy, w końcu jesteśmy kumplami, nie? A właśnie, wiesz może co z Kendallem? Dzwoniłem do niego, ale nie odbiera i jakoś dziwnie mi się wydaje, że potrzebuje naszej pomocy.
- Ja też nie mogłem się do niego dodzwonić, ale jeśli coś mu się stało to na pewno sam da sobie radę. W końcu jest Kendallem.
- Masz całkowitą rację. To do zobaczenia u Ciebie.
- Tak, do zobaczenia.
Po odłożeniu telefonu chłopak znów pogrążył się w myślach. Tym razem nie chodziło o Erin, lecz o Kendalla.
"Co mogło mu się stać? On odbiera ZAWSZE. A jeśli wydarzyło się coś strasznego? Ale co mogłoby się wydarzyć...?"
Tym razem zamartwianie się nad losem przyjaciela przerwał mu Carlos stojący przed swoją willą i krzyczący, by się pospieszył.
Po wejściu do środka usiedli na ogromnej, czarnej, skórzanej kanapie i Carlito mógł na spokojnie się pozwierzać. Opowiedział mu o wszystkim. O rozmowie z Alexą, o jej nagłym wybuchu złości i wyjściu z auta.
Gdy skończył, Logan spytał:
- A dzwoniłeś do niej chociaż?
- No... Nie... Myślałem, że nie odbierze.
- Przecież mogła pomyśleć, że ci na niej nie zależy! Zadzwoń do niej i to natychmiast!
- Dobrze, dobrze. W sumie masz rację.
Wybrał numer Alexy.
- Tu Alexa Vega. Nie mogę teraz rozmawiać. Proszę zadzwonić później.
- I co?
- Automatyczna sekretarka... - Carlos schował głowę w dłoniach - Ja już naprawdę nie wiem co robić... Okropnie ją kocham i jak nikt pragnę tego ślubu. Nie rozumiem, co ją tak rozzłościło?
- Ja też nie. Ale wiem jedno.Ona Cię kocha i prędzej czy później weźmiecie ślub.
- Dzięki, przynajmniej ty tak sądzisz...
- Jutro z samego rana zadzwoń do niej i wszystko sobie wyjaśnijcie. Ja tymczasem wrócę do domu. Jest już prawie pierwsza w nocy.
- Masz rację, dziękuję. Do jutra?
- Do jutra.
Po przyjściu do domu Logan nie mógł spać. Cały czas myślał o Kendallu i Carlosie. Dopiero gdy wrócił myślami do Erin, przypomniał sobie jej piękny, promienny uśmiech i cudowne brązowe oczy, a po kilku minutach już wymawiał jej imię przez sen.


Mam nadzieję, że się podobało :D

Lista blogów:
http://all-over-again-btr.blogspot.com
http://big-time-story-of-love.blog.onet.pl/
http://patrycja-patrishia-klodzinska.blogspot.com/
http://paulinakfs.blogspot.com/
http://my-brother-is-famous.blogspot.com/
http://btr-knight-queen-opowiadania.blog.pl/
http://bellakris.blog.pl
http://btrkapoland.blogspot.com/
http://btr-la-is-ours.blogspot.com/


Polecam :))

xoxo, June