czwartek, 31 października 2013

Rozdział 6 :)

... Przepraszam :(( Jestem straszna, zapomniałam w piątek, przypomniało mi się w sobotę i w końcu dzisiaj to piszę :P ale jutro znów piątek i tym razem jak nie napiszę to możecie mi wyznaczyć karę :D Nie piszę głównie dlatego, że nie jestem przyzwyczajona do tego, że komuś podoba się mój pomysł na książkę, że chce to czytać, że wchodzi na bloga... I myślę sobie, że nie muszę uważać z terminami pisania rozdziałów, bo i tak nikt tego nie czyta na poważnie. A tu taka niespodzianka! :D Dziękuję, że Wam się podoba. :)

Rozdział 6
Biel. Wchłaniająca wszystko, nieprzenikniona biel. To właśnie widział Kendall Schmidt kiedy się obudził. Był w szpitalu. Nie pamiętał niczego, co wydarzyło się przedtem oprócz okropnego bólu głowy i nogi. Miał chyba zawroty głowy, bo przy nim zamiast Katelyn, jego ukochanej dziewczyny, siedziała... Malese Jow. Ta sama Malese, która wcześniej, przed końcem serialu grała jego drugą miłość.
"Może mi się to śni? No bo co nagle Lu... Malese robi przy mnie w szpitalu?"
Zamrugał dwa razy dla pewności, że żyje. Malese uśmiechnęła się.
- Dobrze się leżało? - zapytała niby ironicznie, niby ze współczuciem.
- Świetnie! - roześmiał się Kendall - A tak właściwie co tu robisz?
- Siedzę i patrzę na Twoje szczątki.
- Jest aż tak źle!?... A właściwie dlaczego jest aż tak źle?
- Jakiś pirat drogowy w Ciebie wjechał, gdy wyszedłeś z centrum.
- Aha... To co TY tu robisz?
- Jestem jedynym świadkiem, który Cię zna. Miałam zostawić biednego rozjechanego Kendalla?
- Przezabawne - ironicznie stwierdził chłopak. - Ale chyba aż tak źle nie jest?
- No co ty! Masz tylko złamaną nogę, miesiąc czy dwa i znów będziesz mógł wesoło kicać.
Kendall uśmiechnął się. Od zawsze podobało mu się w Malese jej poczucie humoru. Potrafiła rozładować napięcie, sprawić, by zapomniał o bólu. Taka niezwykła, niezastąpiona przyjaciółka.
Nagle drzwi otworzyły się i do środka wpadła Kate z Alexą.
- Kendall! Tak się bałam, myślałam, że nie żyjesz! Co się stało, masz coś złamane, zwichnięte, skrę... Malese? A co ty tu...
- Widziałam wypadek, więc przybyłam na ratunek.
"O nie..." pomyślał Kendall "Zaczyna się..."
Katelyn i Les nigdy się nie lubiły. Nie wiadomo, czy to dlatego, że zbyt bardzo się różniły, czy może konflikt z serialu przeniósł się w prawdziwe życie. Wiadomo było jednak, że lepiej podczas kłótni nie przebywać z nimi w jednym pomieszczeniu. Dlatego też Alexa szybko wycofała się w głąb korytarza tłumacząc się pójściem do toalety, załatwienia czegoś w recepcji i wieloma innymi rzeczami, które można robić w szpitalu. Natomiast Kendall miał problem. Dziewczyny zaczynały coraz ostrzej się kłócić. Na szczęście do sali wszedł lekarz wraz z Al. Wszyscy nagle umilkli. Trwało to może z piętnaście sekund, po czym zniecierpliwiona już Katelyn spytała:
- I? Co z Kendallem?
- Nie jest źle. Kendall'owi nie grozi nic złego. Aczkolwiek nastąpiło złamanie kości piszczelowej. Wasz kolega będzie musiał spędzić mniej więcej miesiąc w łóżku zanim kość się zrośnie. Można ewentualnie zakupić kule, ale będzie mógł ich używać dopiero po dwóch tygodniach.
- Co?! - Kendall dopiero wtedy zdał sobie sprawę z tego co usłyszał. To brzmiało jak wyrok dwutygodniowej śmierci. Nic tylko leżeć, oglądać TV i przyjmować gości. Zero zabawy. Zero śpiewania. Zero wypadów z przyjaciółmi. Brzmiało to okropnie, ale nic nie mógł z tym zrobić.
- Jeszcze jedna sprawa. Przez ten czas ktoś musi się nim zająć.
- Ej, nie jestem dzieckiem!
- Ale nie będziesz mógł przygotować sobie obiadu, wstawić prania, czy co wy tam robicie w tym wieku.
- Prania nie wstawiamy.
- Ja się nim zajmę! - krzyknęła nagle Malese.
- Co ty sobie myślisz?! Jeśli jeszcze tego nie zauważyłaś, jestem jego dziewczyną!
- Zazdrosna blondi z Ciebie! Po prostu chcę pomóc!
- Zbuntowana flirciara!
- Beztalencie!
- Bezguście!
- Bezmózg!
- Bezczel!
- STOP!
Dziewczyny odwróciły się zaskoczone.
- Możecie się nim zajmować razem! - doktor tracił już cierpliwość - Jutro Kendall wyjdzie ze szpitala i mam nadzieję, że przyjdzie po niego tylko pani! - wskazał na Alexę siedzącą cicho w kącie.
- Postaram się - Alexa uśmiechem próbowała jakoś złagodzić napięcie.
Bezskutecznie.
Gdy tylko lekarz wyszedł Kate i Les skoczyły na siebie i znowu obrzucały się przezwiskami. Alexa nie wytrzymała. Chwyciła blondynkę w pasie i siłą wyprowadziła na zewnątrz. Kendall poprosił, by Malese także wyszła. Miał już głęboko dość tej całej złamanej nogi. Fakt, że nie będzie musiał przez dwa tygodnie znosić kłótnie swojej dziewczyny i przyjaciółki go wykańczał.
O jednym tylko chciał pamiętać.
Musi, bardzo, bardzo musi odwdzięczyć się kiedyś Alexie.

Ta daaaam :)

No to lista blogów, które są lepsze od mojego:
http://all-over-again-btr.blogspot.com
http://big-time-story-of-love.blog.onet.pl/
http://patrycja-patrishia-klodzinska.blogspot.com/
http://paulinakfs.blogspot.com/
http://my-brother-is-famous.blogspot.com/
http://btr-knight-queen-opowiadania.blog.pl/
http://bellakris.blog.pl
http://btrkapoland.blogspot.com/
http://btr-la-is-ours.blogspot.com/

Do zobaczenia (chyba, że zapomnę) jutro :))

xoxo, June.

piątek, 18 października 2013

Przepraszam! I oczywiście rozdział 5 :)

BARDZO BARDZO BARDZO BARDZO BAAAAAAAARDZO przepraszam, że tak okropnie i okrutnie nie pisałam rozdziałów, jestem najgorzej zorganizowaną pseudo-pisarką piszącą o Big Time Rush w dziejach tego świata :D
Jakoś tak trudno mi uwierzyć, że moja historia się podoba :)). Nie zgrywam skromnej, ale jakoś ja bardzo krytycznie się do niej odnoszę. Ostatnio musiałam ją zawiesić, bo jestem leniem i albo mi się nie chciało, albo było za późno itp. ALE teraz to się zmieni i obiecuję, że rozdziały będę dodawać co piątek :)) Jak nie dodam to pozwalam, strzelajcie focha :P Ale na pewno dodam. :D

Rozdział 5

   Carlos otworzył drzwi do willi. Był zdruzgotany. Nie potrafił uwierzyć w to co wydarzyło się przed piętnastoma minutami. Nie potrafił uwierzyć, że jego narzeczona kilkanaście minut temu wyszła z auta i nie wiadomo gdzie teraz jest. A najbardziej nie mógł uwierzyć, że chyba ją stracił. To co zawsze ich łączyło, zniknęło kiedy wyznał, że nie jest gotowy na małżeństwo. Teraz już niczego nie był pewien. Nie wiedział nawet gdzie ona jest, chociaż znał parę jej ulubionych miejsc. "Może ją znajdę, wyjaśnię wszystko... Nie, to się nie uda! Ona mnie nienawidzi. Zresztą nie dziwię się. Naobiecywałem i złamałem serce. Jestem potworem!" Biedak, nie potrafił sobie wybaczyć tego co zrobił. Zawsze brał winę na siebie. Nawet jeśli leżała po drugiej stronie, miał wyrzuty sumienia. Przez to wiele razy przekonał się, że bycie dobrym człowiekiem nie zawsze ma dobre strony. Wyciągnął telefon. Ale do kogo mógłby zadzwonić? Wszyscy byli zagubieni, smutni, przecież niedawno stracili i zespół i serial. Po namyśle wybrał numer Kendalla. Podświadomie czuł, że to on pomoże mu przeprosić Alexę. W końcu ich dziewczyny bardzo się przyjaźnią. Zadzwonił, ale nikt nie odebrał. "Dziwne, Kendall zawsze ma włączony telefon i zawsze odbiera. Może James? Też ma dziewczynę, powinien wiedzieć jak należy postąpić."
- Halo?
- James, dobrze, że odebrałeś. Mam do Ciebie pytanie, słuchaj, mógłbyś...
- Carlos, naprawdę bardzo chciałbym ci teraz pomóc, ale Halston właśnie wysiadła z samochodu Zaca Efrona... W każdym razie zaraz sobie z nią pogadam.
- A... to nie przeszkadzam. Mam nadzieję, że to nic poważnego - odpowiedział Carlito. "Widocznie nie tylko mi sypie się związek" przemknęło mu przez głowę.
- Ja też mam taką nadzieję - odezwał się przez zaciśnięte zęby James i rozłączył się.
   Carlos zrezygnowany wybrał numer Logana. "Stary chociaż ty mi pomóż..."
- Tak?
- Jak dobrze, że odebrałeś. Proszę, moglibyśmy się spotkać?
- Jasne, ale teraz? Jest już ciemno.
- Tak, podjadę pod Twój dom.
- Nie, czekaj, jestem niedaleko, zaraz do Ciebie wpadnę.
- Dzięki!
- Nie ma sprawy, w końcu jesteśmy kumplami, nie? A właśnie, wiesz może co z Kendallem? Dzwoniłem do niego, ale nie odbiera i jakoś dziwnie mi się wydaje, że potrzebuje naszej pomocy.
- Ja też nie mogłem się do niego dodzwonić, ale jeśli coś mu się stało to na pewno sam da sobie radę. W końcu jest Kendallem.
- Masz całkowitą rację. To do zobaczenia u Ciebie.
- Tak, do zobaczenia.
Rozłączyli się i Carlos zamyślony podszedł do okna.
  "A jeśli Kendallowi coś się stało? Zawsze odbiera, choćby była pierwsza w nocy, a za oknami szalała burza. Jeśli naprawdę coś mu jest... Prawdopodobna zdrada Halston, kłótnia z Alexą i to coś co mogło stać się Kendallowi może oznaczać, że wraz z końcem serialu i zespołu skończyło się nasze szczęście. A Logan? No tak, zgodził się mi pomóc. Już mogę mu zacząć współczuć..."

Mam szczerą nadzieję, że rozdział się udał, bo robiłam dużo poprawek :))

A oto lista blogów do odwiedzenia, które są o wiele lepsze niż mój :)

http://all-over-again-btr.blogspot.com
http://big-time-story-of-love.blog.onet.pl/
http://patrycja-patrishia-klodzinska.blogspot.com/
http://paulinakfs.blogspot.com/
http://my-brother-is-famous.blogspot.com/
http://btr-knight-queen-opowiadania.blog.pl/
http://bellakris.blog.pl
http://btrkapoland.blogspot.com/

To do zobaczenia w piątek :))

xoxo, June